Ale najwspanialsza jest ta niebieskooka piękność , która w tej chwili tuli mnie .
- O czym tak myślisz? – zapytała .
Westchnąłem i pocałowałem ją w czoło.
- Och, Rebeko . O tym , że całe życie przed nami – na moje słowa uśmiechnęła się – i ,że już zawsze będziemy razem.
-A jeśli coś nas rozłączy?
Zdziwiło mnie jej pytanie.
-Niby co ?
Popatrzyła mi w oczy, a ja jej . Trwaliśmy tak dobrą minutę, aż w końcu Rebeka się odezwała.
- A śmierć ? Jeśli przyjdzie ? Takie jest życie , ktoś przychodzi , a ktoś odchodzi. A jeśli jedno z nas odejdzie ? Nic nie możemy na to poradzić .
-Nie na widzę bezradności.
- Wiem o tym . Ale tak chciał Bóg tworząc nas . Nie zapominaj o tym.
Jak wryty popatrzyłem na nią . Rebeka była naprawdę wesołą i zabawną dziewczyną. Zawsze śmiała się i cieszyła się z życia. Skąd u niej temat śmierci ?
- Przepraszam. – rzuciła – ale …
Westchnęła i nie skończyła swojej wypowiedzi , mruknęła tylko „nieważne” .
- Nie przepraszaj. O co chodzi? Coś się stało?- pytałem ją ,lecz nie odpowiadała- Proszę, powiedz mi.
Spojrzała na mnie z naprawdę smutną miną .
- Czuję coś. Coś naprawdę niedobrego . To coś się niedługo wydarzy.
Zastanowiłem się nad jej słowami . Rebeka zawsze różniła się od innych dziewczyn. Miała niesamowity dar. Potrafiła zmieniać ludzi. Kiedy ją poznałem byłem bezduszny, samolubny i zimny .Rebeka mnie zmieniła czy to po prostu miłość tak na mnie działa ? Ale dar Rebeki nie polegał tylko na tym . Było coś jeszcze . Może to nie było normalne . gdy mówiła , że coś się stanie , działo się . Jakby przewidywała przyszłość. Na ogół były to drobne rzeczy. Wczoraj powiedziała mi, że „obudzę się w bieli” . Rzeczywiście, w nocy spadł śnieg i było naprawdę biało.
- K-k … ktoś … - zacząłem – ktoś umrze ?
I wtedy Rebeka kiwnęła głową z łzami w oczach .
Kiwnąłem głową , a ona stała jeszcze chwilę patrząc na jezdnię. Zadrżała .
- Kocham cię . Obiecaj mi , że będziesz o tym pamiętał.
Trochę zdziwiłem się, ale bez wahania odpowiedziałem.
- Obiecuję. Ja też cię kocham.
Rebeka tak nagle stała się jakby spokojniejsza i bardziej opanowana. Ruszyła przed siebie. Już miałem się odwrócić i po porostu iść do domu , ale chciałem jeszcze chwilę na nią popatrzeć. Rebeka była w połowie jezdni i nagle zadzwonił jej telefon. Zaczęła go szukać w torebce. Jakby nie mogła przejść i dopiero odebrać . To była niebezpieczna ulica. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem ciężarówkę , która jechała dość szybko. Boże. Strach mnie sparaliżował , ale uspokoiłem się , bo wyciągnęła telefon z torebki i ruszyła . Już miała postawić nogę na chodniku, gdy nagle komórka wypadła jej z ręki .
-Nie podnoś! – krzyknąłem , bo ciężarówka była już zbyt blisko.
Cholera , dlaczego jechała tak szybko ?
Rebeka ukucnęła, podniosła telefon i spojrzała na mnie. A ja stałem bezradny, łzy zaczęły napływać mi do oczu.
I wtedy Rebeka uśmiechnęła się do mnie , jakby chciała powiedzieć „będzie dobrze” .
Nagle z pomieszczenia naprzeciwko mnie wyszedł lekarz. Gdy zobaczyłem jego minę łzy od razu napłynęły mi do oczu i zaczęły spływać po policzkach. Nie wiedziałem czemu. Lekarz podszedł do mnie.
-Przykro mi.-powiedział smutnym głosem.- Staraliśmy się , że już nic nie dało się zrobić.
Patrzyłem na niego. Zauważył , że nie potrafię wydobyć z siebie żadnego dźwięku, więc dokończył.
-Nie żyje.
-NIE ! – krzyknąłem na cały korytarz .
Jak oni w ogóle mogli tak mówić? Przecież wszystko jest w porządku . Dlaczego płakałem ? Wszystko jest w porządku . Dlaczego stałem jak w wryty nie mogąc nic zrobić? Cholera, przecież wszystko jest w porządku.
-ONA ŻYJE! – krzyczałem.
Lekarz wydał się zakłopotany , nie wiedział co powiedzieć . Ja natomiast dalej krzyczałem.-ŻYJE !
-Musisz to zrozumieć, ona odeszła …
-Proszę pana, proszę mi nie pieprzyć takich głupot, bo ona żyje. Żyje i ma się dobrze – darłem się na cały szpital.
-Wiem , że trudno ci to zrozumieć …
-ŻYJE !
Lekarzowi patrząc na mnie było jeszcze bardziej smutno. Jakby było mu mnie żal. Nie był on stary. Miał góra trzydzieści pięć lat. Sam miał łzy w oczach. Zdenerwował się i tym razem to on krzyknął.
-ONA . NIE . ŻYJE .
Odwróciłem wzrok. Łzy kapały mi po brodzie. Czułem, że nie mogę stać, kolana uginały mi się. Powoli obsunąłem się na podłogę. Podciągnąłem kolana pod brodę i schowałem twarz. Usłyszałem jak lekarz siada obok mnie.
-Wiem, że jest ci trudno. Wiem co czujesz. Łzy nie świadczą o słabości, tylko o tym, że masz uczucia i nie boisz się ich pokazywać.
***
I jak pierszy rozdział ? Wiem , smutny , ale jak całe to opowiadanie . Zamierzam zatrzymać je w takim kilacie . Drugi rozdział najszybciej będzie za miesiąc, bo nawet nie zaczęłam pisać . A i przepraszam za błędy ortograficzne .